Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
wtorek, 16 grudnia 2025 14:22
Reklama
Reklama
Reklama

Tak wyglądają półki sklepowe we wschodniej Polsce [FELIETON]

I choć zabrzmi to... dziwnie, jest to miły widok. Jak to możliwe, że widok pustych półek może cieszyć?
Tak wyglądają półki sklepowe we wschodniej Polsce [FELIETON]

Autor: News4Media

Do Polski przedostało się już ponad 1,2 mln osób z Ukrainy i codziennie ta liczba jest większa. Przekraczają granicę w województwach lubelskim i podkarpackim. Część uchodźców zostaje tu, część jedzie dalej – w głąb Polski lub do innych krajów. I to dobre rozwiązanie, bo gdyby chcieli zostać na terenie dwóch województw, to momentalnie stałoby się tu za ciasno. Hub, którym stały się te województwa, zapchałby się.

„W ciągu ostatniej nocy 1554 osoby, które uciekły z Ukrainy przed wojną, miały schronienie w miejscach noclegowych przygotowanych przez miasto. Mamy rezerwę miejsc i damy możliwość odpoczynku każdemu, kto tego będzie potrzebować” – poinformował w czwartek rano (10 marca) prezydent Lublina Krzysztof Żuk.

To jednak nie Lublin jest „miastem frontowym”. Stał się nim Chełm leżący jeszcze bliżej Ukrainy. Codziennie docierają tu autokary i pociągi z uchodźcami.

„Uchodźcy, którzy nie mają ustalonego wcześniej miejsca pobytu, w głównej mierze chcą jechać do dużych miast, głównie Warszawy. Co powoduje chaos i „zapchanie” większych miast” – stwierdził prezydent Chełma Jakub Banaszek. I podjął decyzję, że osoby, które nie mają ustalonego wcześniej miejsca pobytu, będę kierowane do tych mniejszych miejscowości. „Ponieważ – i piszę to wprost – to nie "koncert życzeń", a trudna sytuacja i od tej pory wszyscy podlegli mi pracownicy, pełniący funkcje wolontariuszy, wszystkie służby będą kierować uchodźców do podstawionych autokarów do wspomnianych miast. Tylko do miejsc ustalonych z innymi samorządowcami” – tłumaczy Banaszek.

Sklepy

Ale o sklepach... W wielu, można powiedzieć wszystkich we wschodniej Polsce półki sklepowe wyglądają tak, jakby i u nas działo się coś złego. Brakuje wielu produktów. Półki „zieją” pustymi miejscami po wodzie, kosmetykach, pieluchach i podpaskach, słodyczach, bateriach, proszkach do prania... Znikają zazwyczaj tańsze produkty, a droższe zostają na swoich miejscach. Powód jest prosty – wybierając tańsze, można kupić więcej.

Od razu jednak trzeba wyjaśnić, że braki w sklepach zdarzają się popołudniami i wieczorami. Nocami zapasy są uzupełniane i rano półki znowu są pełne.

Taki widok cieszy. Dlaczego? Bo ludzie nie kupują tych rzeczy dla siebie. Nie robią zapasów na wypadek wojny. To wszystko produkty kupione, żeby wypełnić paczki dostarczane do punktów pomocowych. To artykuły masowo wysyłane na Ukrainę. Korzystają z nich zarówno cywile, jak i walczący z Rosją. I dlatego smutny widok pustych półek jest dziś czymś pozytywnym.

 



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

BĘDZIE banknot 1000 zł z leszkiem 10.03.2022 23:13
Jak to przy inflacji. Jutro u nas.

Lop 10.03.2022 17:32
Komentarz usunięty

Inflacja 10.03.2022 14:02
Komentarz usunięty

ocet 10.03.2022 12:44
Komentarz usunięty

raczej 10.03.2022 12:23
To powinno cieszyć.

no raczej 10.03.2022 12:19
Glapiński wczoraj wspominał, że gospodarka się rozwija

Zatrudnię k. na dyrektora 10.03.2022 14:04
Komentarz usunięty

Babinka 10.03.2022 11:25
A u nas we wiosce jest wyngiel przed wojną tesz był

Sauron 10.03.2022 10:11
Bardzo dobrze gospodarka tętni i towar znika brawo.czekaja na ranna dostawę i znów wykupią ,sklepy zarobią sporo kasy

Arad 10.03.2022 10:18
Nie jak u ciebie w Moskwie co

Lop 10.03.2022 18:50
Komentarz usunięty

Renata 10.03.2022 09:58
U nas w Cedyni było podobnie - pełno ludzi w DIno ale w nocy towary usupełniane. A do tego zamknęli na Placu Wolności sklep Lewiatan

Podobnie 10.03.2022 12:45
No, na wschodzie tak mają

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
ReklamaMrówka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama