Wizyty dzieci w siedzibie stowarzyszenia pod koniec sierpnia trwają już od czterech lat.
- Tak w naszym statucie, jak również w nazwie stowarzyszenia jest słowo „pomagam”. Słowo, które zobowiązuje. Doskonale się orientujemy ile kosztuje szkolna wyprawka. Postanowiłam wraz ze swoimi wolontariuszami włączyć się i zorganizować pomoc dla najbardziej potrzebujących. Pierwszy krok to oczywiście zebranie funduszy. I zaczęła się wędrówka „po prośbie”. Od gminy otrzymaliśmy 1500 złotych. Jak zwykle nie zawiedli darczyńcy, wolontariusze, którzy często za własne pieniądze kupowali artykuły szkolne i przynosili je do stowarzyszenia. Każdy zeszyt, blok czy kredki to nie tylko uciecha dzieciaka, ale również nasza radość - opowiada Ewa Chludzińska-Lewczuk, przewodnicząca Stowarzyszenia „Jestem i Pomagam”.
Tym razem stowarzyszenie objęło pomocą 56 dzieci w wieku od 5 do 16 lat. Listy potrzebujących dostarczają m.in. sołtysi i szkoły. Na przychodzących czekają już przygotowane reklamówki, a w nich to, co na pewno przyda się w szkole. Niektóre trzeba jeszcze uzupełnić. Tu dodać zeszyt, tam wymienić kredki. Tu znowu bardzo przydałby się większy plecak.
Kacperek cieszy się z piórnika. Zna panią Ewę. Przychodził na korepetycje. Kolorowe patyczki spodobały się najmłodszemu chłopczykowi. Pani Ewa Olejarz, przewodnicząca „Amazonek”, a równocześnie asystent rodziny przyszła ze swoimi podopiecznymi. Majka, Julia i Eliza przyszły z mamą.
– To dla mnie bardzo duża pomoc. Jestem bardzo wdzięczna i doceniam to, co robi pani Ewa – mówi pani Marlena.
Timur, Ariadna, Kacperek... Różne imiona, różne reakcje. Nieśmiałość, niepewność, czasami zażenowanie. Jest też wzruszenie, widoczne z obu stron. No bo jak tu się nie wzruszyć, kiedy przychodzą wolontariusze w wieku około 7 lat i przynoszą dla swoich potrzebujących kolegów książki, długopisy, zeszyty. Ta grupa to uczniowie najmłodszej klasy Karoliny Złotej-Wróbel ze Szkoły Podstawowej nr 3 w Gryfinie. Wartości, które maluchom przekazuje pani Karolina, dziś zakiełkowane na pewno znajdą oddźwięk w dorosłym życiu.
Kończy się pracowity dzień dla Ewy Chludzińskiej-Lewczuk i Bożenny Łopaty. Zostało jeszcze do odebrania tylko kilka reklamówek.
– Każdy kto jest z nami, u nas czy wokół nas, stara się jak może wspierać i służyć pomocą. Niestety, mimo że nie powinno tak być, to potrzebujących każdego roku przybywa i obawiamy się, że pewnego dnia naszym ofiarodawcom może zabraknąć możliwości dalszej pomocy - dodają obie panie.
Czy to możliwe? Sądzę, że jednak nie, bo wielkość serc ludzkich jest nieograniczona. Wszystkim wolontariuszom, darczyńcom, Urzędowi Miasta i Gminy, a przede wszystkim stowarzyszeniu „Jestem i Pomagam” podziękowaniem są uśmiechy wszystkich obdarowanych dzieci.
TWS



















Napisz komentarz
Komentarze