Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
piątek, 5 grudnia 2025 07:43
Reklama
Reklama
Reklama

Nauczyciel może wystawić jedynkę, ale będzie dla niego lepiej, jeśli tego nie zrobi

Nauczyciele rezygnują z oceniania uczniów tak, jak na to zasługują. Zwłaszcza ze stawiania jedynek.
Nauczyciel może wystawić jedynkę, ale będzie dla niego lepiej, jeśli tego nie zrobi
Nauczyciele

Autor: Canva

W ten sposób uciekają od presji, jaką wywierają na nich dyrekcje i rodzice. Prawda o poziomie uczniów wychodzi na jaw w szkołach średnich.

Nauczyciele niechętnie stawiają jedynki. Bo później mają same problemy

Ocena niedostateczna powinna być naturalnym elementem systemu edukacji – sygnałem, że uczeń nie przyswoił materiału. Jednak w praktyce – jak podaje Strefa Edukacji – coraz częściej nauczyciel spotyka się presją na to, żeby jej nie wystawiać. 

Nauczyciele słyszą od dyrekcji: „Czy na pewno zrobiła pani wszystko, żeby uczeń zdał?”, a rodzice domagają się wyjaśnień, ponieważ traktują jedynkę jako porażkę systemu, a nie dziecka. Efekt? Uczniowie są „przepychani” z klasy do klasy, mimo że brakuje im podstawowej wiedzy.

Presja dyrekcji: „Nie róbmy problemów tam, gdzie ich nie ma”

W wielu szkołach jedynka to problem, który dyrekcja stara się eliminować. Oficjalnie nie zabrania jej wystawiania, ale naciska na nauczycieli, aby znajdowali sposoby na „uratowanie” ucznia.

Przykładem może być opisana przez Strefę Edukacji historia pani Karoliny, nauczycielki matematyki, która wystawiła uczniowi jedynkę, ponieważ nie oddawał prac, nie zgłaszał się po poprawki i unikał sprawdzianów. Po wystawieniu ocen została wezwana przez dyrekcję i usłyszała, że może warto dać uczniowi kolejną szansę, bo rodzice są niezadowoleni.

Roszczeniowi rodzice

Coraz częściej to nauczyciel musi się tłumaczyć, dlaczego uczeń dostał jedynkę, zamiast uczeń walczyć o jej poprawienie. Argumenty rodziców bywają zaskakujące: „Nasze dziecko nigdy nie miało problemów”, „Inni nauczyciele nie robią takich trudności”, „To pan nie potrafił go zainteresować przedmiotem”.

Strefa Edukacji przytacza historię pani Marty, nauczycielki języka polskiego. Otrzymała ona wiadomość od oburzonych rodziców po wystawieniu jedynki uczniowi, który przez cały rok unikał lekcji, nie przeczytał żadnej lektury i nie skorzystał z możliwości poprawy. Rodzice uznali, że to ona nie spełniła swojej roli, skoro nie zachęciła dziecka do nauki. Ostatecznie dyrekcja zaproponowała, by uczeń napisał jedno wypracowanie w domu i otrzymał ocenę dopuszczającą.

Czy system edukacji jeszcze działa?

Jeśli jedynka jest oceną, której „nie wypada” wystawiać, to zamiast uczyć dzieci konsekwencji nieprzygotowania się do zajęć, szkoły eliminują ryzyko konfliktów, a uczniowie przechodzą do kolejnych klas, mimo że nie zdobyli podstawowej wiedzy.

Skoro wiadomo, że i tak się przejdzie do następnej klasy, to po co się starać? Problem pojawia się w szkole średniej, gdy nagle okazuje się, że wymagania są realne, a studia nie rozdają zaliczeń za samą obecność.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

A. Żmijewski 01.04.2025 11:45
Z jedynkami czy bez pyr pyr każda jedna może zrobić zasadniczo karierę przy uprawie ogrodowych pomidorów w szklarniach pyr pyr

a potem idą do pracy... 31.03.2025 20:55
tabuny mamusiek co to ich "geniuszy" skrzywdzili...

Za moich czasów 31.03.2025 16:27
A za moich czasów to lali po łapach ale i tak gamonie byli! Hufce pracy i do łopaty!

taa 31.03.2025 11:35
Po linii najmniejszego oporu...

bielinek kapustnik 31.03.2025 10:48
A głąby rosną.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
ReklamaMrówka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama