Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
środa, 8 maja 2024 10:57
Reklama

Zniszczyli gryfiniance bluzkę podczas malowania barierek

-Tak wygląda koszula po spacerku gryfińskimi chodnikami w słoneczny dzień. Tragedia... – napisała do nas pani Wioletta i przysłała zdjęcia. Zniszczona bluzka to efekt braku jakiejkolwiek informacji o tym, że barierki przy chodniku są świeżo malowane. Jak się okazuje, osób poszkodowanych brakiem takiego ostrzeżenia jest znacznie więcej.
Zniszczyli gryfiniance bluzkę podczas malowania barierek

– Dzisiaj, 18 maja 2017 r. ok. godz. 16 udałam się z rodziną na spacer. Przechadzaliśmy się ul. B. Chrobrego w Gryfinie w pobliżu zakładu zegarmistrzowskiego i zakładu fotograficznego (z którego zresztą korzystałam). Wraz z siostrą postanowiłyśmy udać się do lodziarni mieszczącej się w starej kamienicy po drugiej stronie ulicy. Kiedy doszłyśmy na miejsce, stanęłam w kolejce. Podchodząc bliżej do okienka lodziarni, dotknęłam barierki odgradzającej chodnik od ulicy.

Okazuje się, że te barierki były świeżo malowane na żółty kolor przez pracowników firmy EMBUD ze Szczecina. Jak się dowiedziałam od jednego z panów, który podał mi nazwę firmy, barierki były malowane na długości całej ulicy B. Chrobrego, począwszy od przejścia dla pieszych (ze światłami) aż do totolotka i baru Bistro.

Jednak nie było żadnych informacji typu „świeżo malowane” o trwających pracach. Nie było żadnych kartek, żadnej informacji!!! Jeżeli trwają jakieś prace, to myślę, że takie ostrzeżenie dla przechodniów to podstawowy wymóg.

Była ze mną siostra wraz z 7-miesięcznym dzieckiem w wózku. Kiedy przechodziła chodnikiem tuż przy barierkach, także pobrudziła wózek...  Dzieci, które stały z rodzicami w kolejce po lody, również miały pobrudzone ręce żółtą farbą, którą były malowane barierki.

To jakiś koszmar! Jak bez umieszczenia odpowiedniego ostrzeżenia można w centrum miasta malować barierki przy chodniku?! Przecież o tej porze mnóstwo ludzi wychodzi z pracy, dzieci wracają ze szkoły. Łatwo dotknąć barierki przy chodniku.

Na dodatek jeden z panów z owej firmy okazał się niegrzeczny i opryskliwy. Kiedy podeszłam do pracownika, który właśnie malował owe barierki i zapytałam gdzie są ostrzeżenia, że jest świeżo malowane, wzruszając ramionami odpowiedział: „No nie ma”.  Pokazałam panu moją koszulę, która została zniszczona przez niechlujstwo tych pracowników. Zapytałam, kto pokryje koszty strat, bo bluzka nadaje tylko do wyrzucenia. Mężczyzna zaczął podnosić głos, kiedy zwróciłam uwagę, że brak jest informacji o wykonywanych pracach i przechodzący ludzie się brudzą. 

Jestem poirytowana całą tą sytuacją. Mam nadzieję, że te osoby, które zawiniły, poniosą konsekwencje. Zgłosiłam zdarzenie straży miejskiej. Zgłoszenie zostało przyjęte. Jedna z pań akurat pełniąca w tym momencie służbę zrobiła zdjęcie mojego ubrania w jaki sposób zostało zniszczone i podała mi nr telefonu, pod który mam się kontaktować aby załatwić sprawę zwrotu kosztów za zniszczone ubranie – opowiada nam pani Wioletta.



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
ReklamaMrówka
Reklama